Prolog :
Szłam w stronę parku , gdy usłyszałam szelest za plecami. Gdy się odwróciłam nikogo nie było. Albo mi się tylko zdawało , że nikogo nie było . W tych ciemnościach nie widziałam za wiele . Przestraszyłam się i zaczęłam iść szybciej . Przewróciłam się o korzeń , który pechowo musiał być pod mymi nogami . Podbiegł do mnie niski mężczyzna o krótko ściętych włosach. Twarz miał ukrytą w cieniu . Wyciągnął do mnie rękę... Już po mnie ! ;c
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz